Srebro, pery i koronki. Te trzy elementy niezwykle wyraźnie zwracają na siebie uwagę w najnowszej kolekcji domu mody Alexander McQueen, zaprezentowanej podczas ostatniego Tygodnia Mody w Londynie. Pokaz posiadał wszystko to, czego od spektaklu jakim jest prezentacja kolekcji na wybiegu oczekujemy. Brawurowe stylizacje zawierały ogromną dawkę emocji i dramaturgii, a scenariusz pokazu przebiegał w fascynującym, tajemniczym klimacie szalenie wyraźnie odwołującym się do mody z lat panowania Królowej Dziewicy Elżbiety I. Nie bez znaczenia było także miejsce prezentacji kolekcji: opera.

Mnie zaskoczyły stylizacje Sarah Burton - dyrektor kreatywnej domu mody, gdy uświadomiłam sobie, że pomimo tak doniosłej inspiracji modą królewską sprzed wieków, wyraźnie zaznaczono jej aktualizację. Adaptację do czasów dzisiejszych. Zastosowane lżejsze materiały, kroje, futra, współczesne głębokie wcięcia, odkryte ramiona czy dekolty nie miały racji bytu w garderobie Elżbiety I. Mają dopiero teraz. Ten splot historii i współczesności zyskał uznanie wielu krytyków i recenzentów.

A ja na jeszcze jedno zwrócę uwagę - przedstawiono zaledwie 10 stylizacji. Powodem jest wyjątkowy stan zdrowia, w jakim zastaliśmy Sarah Burton w tym sezonie - otóż spodziewa się ona dziecka. I podobnie jak Phoebe Philo - dyrektor kreatywna domu mody Céline postanowiła nie wystawiać na próbę swego organizmu w tym niezwykłym okresie. Przygotowała fenomenalny, aczkolwiek krótszy niż zwykle modowy spektakl. Bo choć generalnie nie ma ludzi niezastąpionych, to w świecie mody znajdzie się kilka trudnych do zastąpienia kobiet.